Sen na sprzedaż
Otaczająca nas rzeczywistość niepostrzeżenie wypełniła się reklamami. Spotykamy je wszędzie: na ulicach, na ekranach, w mediach społecznościowych i w przerwach pomiędzy audycjami radiowymi. Tak naprawdę możemy od nich odetchnąć tylko wtedy, gdy śpimy. Zespół 40 neuronaukowców snu ostrzega - ten stan rzeczy niedługo może ulec zmianie. Korporacje czają się także na nasze marzenia senne.
Wyobraź sobie, że chcesz kupić nowy model aparatu fotograficznego. Zaczynasz od przejrzenia recenzji w Internecie, odwiedzasz strony różnych producentów i szukasz opinii użytkowników. Kiedy następnym razem otwierasz przeglądarkę, na ekranie wyskakują spersonalizowane reklamy promujące markę aparatów, które przeglądasz najczęściej. Kiedy zasypiasz, śnisz o robieniu zdjęć – lustrzanką tego producenta. Tak, agencja marketingowa właśnie zhakowała twój sen. A zapłaciła jej za to korporacja, która sprzedaje ten aparat. Brzmi jak scenariusz filmu science fiction? Być może, lecz rekiny biznesu rozważają implantowanie reklam w marzenia senne konsumentów zupełnie na poważnie.
Sprytna technologia
Przeglądarki internetowe zapamiętują nasze zachowanie w sieci – strony, które odwiedzamy i to, jak długo na nich zostajemy. Przy użyciu tych danych algorytmy sztucznej inteligencji „ułatwiają” nasze życie chociażby poprzez podsuwanie nam sugestii kolejnych wyszukiwań. Ponadto najpopularniejsze wyszukiwarki – Google, Microsoft i Bing – wykorzystują te dane by dopasować reklamy, które wyświetlają na naszych ekranach (a przy okazji zarabiają na tym krocie). Starają się także przewidzieć nasze potrzeby i przyszłe zakupy. Choć era Internetu jest jeszcze młoda, nikogo już nie dziwi obecność spersonalizowanych reklam. Ta sama technologia, w połączeniu z najnowszymi odkryciami neuronaukowców, może zostać użyta by umieścić reklamy w najkorzystniejszej dla producentów przestrzeni – w naszych umysłach. Dzięki temu proces decyzyjny „pragnienie-poszukiwanie-zakup” mógłby ulec znacznemu skróceniu. Jednocześnie zniknąłby ostatni azyl, w którym cieszymy się wolnością od wszędobylskich reklam.
Infekowanie snów
W 2017 roku Studio Smack wyprodukowało krótkie, lecz niezwykle sugestywne wideo pod tytułem „Branded Dreams”. Wizualizowało możliwą realizację tego dość mrocznego scenariusza. Film przedstawia marzenie senne wypełnione symbolami jednoznacznie kojarzonymi z dobrze znanym produktem. No dobrze, lecz jak w ogóle można umieścić takie symbole w czyimś śnie? Na szczęście – lub na nieszczęście – odpowiedź znają neuronaukowcy snu. Otóż śpiący i śniący umysł jest niezwykle receptywny – szczególnie na dźwięki, które mogą zostać wplecione w treść marzeń sennych. Naukowcy „jasnej strony mocy” badają potencjał wspierania procesu uczenia się poprzez prezentacje materiałów edukacyjnych w odpowiedniej fazie snu. Zaś ci z “ciemnej strony” łączą siły ze specjalistami od marketingu tak, by infekować marzenia senne symbolami produktów, które niewątpliwie są niezbędne do osiągnięcia pełni szczęścia. Przynajmniej według ich producentów i sprzedawców.
Jak to wygląda w praktyce? W 2021 roku zespół naukowców opłacany przez markę Coors (sprzedającą m.in. popularne amerykańskie piwo) przeprowadził próbę neuromarketingu sennego. Procedura wyglądała następująco: ochotnicy tuż przed snem trzykrotnie oglądali wideo indukujące konkretne marzenia, a następnie włączali ośmiogodzinną ścieżkę dźwiękową wypełnioną odgłosami dzikiej, górskiej natury i… dźwięków kojarzących się z piwem. Wszystko to po to, by odetchnąć od „pandemicznych koszmarów”. Cóż za ulga! Dodatkowo każdy, kto polecił film znajomym, otrzymał 12 puszek piwa gratis. A wszystko to rozegrało się tuż przed prawdopodobnie największymi zawodami futbolu amerykańskiego – Super Bowl. Korporacja Coors nie ogłosiła publicznie wyników sprzedażowych podczas tego wydarzenia, dlatego trudno jest oszacować skuteczność tej dość inwazyjnej kampanii reklamowej. Natomiast sama próba neuromarketingu sennego wzbudziła spore zaniepokojenie w środowisku neuronaukowców snu.
Apel o wolność
Zespół 40 neuronaukowców snu skierował apel do organów ustawodawczych. Wyjaśnił w nim, czym są sny i jaką rolę pełnią w utrzymaniu naszego dobrostanu psychicznego, a także ostrzegł przed konsekwencjami neuromarketingu sennego. Przede wszystkim podkreślił, iż sny nie są wynikiem przypadkowej aktywności mózgu. Przeciwnie – stanowią narzędzie, dzięki któremu możemy ponownie przeanalizować nasze doświadczenia i wybrać te, które zapamiętamy na całe życie. Zatem zdrowy, spokojny sen jest kluczowy dla naszego stanu emocjonalnego oraz dla zachowania spójnej osobowości. Ingerencja w jego treść może mieć więc poważne konsekwencje dla zdrowia psychicznego. Oczywisty przykład to alkoholicy na odwyku – jaki wpływ na ich podejmowanie decyzji miałby neuromarketing senny korporacji Coors?
Na razie korporacje potrzebują aktywnego udziału użytkowników, aby uzyskać dostęp do ich snów. Mianowicie musimy dobrowolnie włączyć daną ścieżkę dźwiękową. Jednak apel naukowców wyraża obawę, iż ten stan rzeczy może ulec zmianie. Obecnie ponad 40 milionów Amerykanów korzysta z inteligentnych głośników. W przyszłości to one mogłyby być narzędziem wykorzystywanym przez korporacje do transmisji reklam – za naszą zgodą lub bez niej. Te specjalnie stworzone ścieżki dźwiękowe niepostrzeżenie stałyby się tłem dla naszych snów tak, jak niekończące się reklamy wypełniły otaczającą nas przestrzeń.
Co możemy zrobić?
Na obecną chwilę ten czarny scenariusz wciąż pozostaje w sferze możliwości. Organy ustawodawcze jeszcze nie odpowiedziały na ostrzeżenie naukowców. Jednak już dziś możemy zwrócić uwagę na nasze zachowania w sieci – w końcu to my udzielamy korporacjom pozwolenia na korzystanie z naszych danych. Zatem jeśli nie chcemy wpuścić macek agencji reklamowych zbyt głęboko w naszą podświadomość, warto wprowadzić do naszej codzienności kilka nawyków. Ot, taką higienę korzystania z Internetu. Zacznijmy od regularnego czyszczenia historii przeglądarki. Rozważmy też zmianę wyszukiwarki na mniej nachalną. której priorytetowa jest prywatność użytkowników. Używajmy adblocka. Akceptujmy tylko niezbędne pliki cookies. Czytajmy, na co wyrażamy zgodę, zanim klikniemy „dalej”. Jeśli słuchamy muzyki do snu, upewnijmy się, że ścieżka dźwiękowa nie zawiera reklam. W ten sposób możemy nie tylko bardziej świadomie zarządzać danymi, do których dajemy dostęp korporacjom, lecz również zadbać o bezpieczeństwo naszej podświadomości.
natalia
Ukończyła magisterium z kognitywistyki Uniwersytetu Osnabrück. Pracowała w laboratoriach naukowych na uniwersytetach w Polsce, Australii i Niemczech. Obecnie popularyzuję wiedzę o mózgu. Najchętniej pisze o ciekawostkach dotyczących jego działania, alternatywnych sposobach terapii zaburzeń pracy umysłu oraz korzyściach płynących z medytacji. Pasjonuje ją praktyka jogi, podróże małe i duże, a także literatura fantastyczno-naukowa. Lubi być blisko natury. Kocha psy, koty i wszystkie inne muminki.
Literatura
https://science.sciencemag.org/content/372/6549/1380
https://futurism.com/the-byte/corporations-advertisements-in-dreams
https://dxe.pubpub.org/pub/dreamadvertising/release/1
https://www.businesswire.com/news/home/20210204005955/en/
Zalogowany jako natalia. Wylogować ?
Dodaj komentarz Dyskutuj na forum