
Smartfon - trzecia półkula mózgowa?
Wszystko wskazuje na to, że w ciągu najbliższych dziesięciu lat możemy spodziewać się wielkiego przełomu cywilizacyjnego. Naukowcy z amerykańskiej Agencji Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności (DARPA), współodpowiedzialnej za powstanie Internetu w latach 90., wraz z badaczami z Uniwersytetu Johna Hopkinsa pracują nad bezpośrednim połączeniem układu nerwowego człowieka z urządzeniami elektronicznymi.
Jak na razie, opracowali protezę ręki mocowaną do kości ramienia i sterowaną myślami. Potrafią też przesyłać informacje z różnego rodzaju urządzeń, np. z kamery, wprost do mózgu. Czy wkrótce będziemy mogli stać się cyborgami z mózgami podłączonymi do Internetu?
Internet w twojej głowie
Jeszcze 10 – 20 lat temu taka myśl wywołałaby u większości z nas co najmniej dreszcz niepokoju. Ale dzisiaj? Z pewnością wiele osób, czytając ostatnie zdanie poprzedniego akapitu, pomyślało “hm, właściwie to fajnie byłoby mieć Internet w głowie”.
Można byłoby się założyć, że niemal wszyscy mają dzisiaj adres e-mail, znakomita większość jest zarejestrowana na przynajmniej jednym portalu społecznościowym (niektórzy mają nawet po kilka kont), a prawie każdy chociaż raz użył informacji z wyszukiwarki internetowej do rozstrzygnięcia sporu. Odkąd zaś popularne stały się telefony komórkowe z dostępem do Internetu, spora część z nas już jest trochę cyborgami. Czas spojrzeć prawdzie w oczy – smartfon powoli staje się naszą “trzecią półkulą mózgową”.
Przesada? A ilu z nas odczuwa spory dyskomfort, jeśli okaże się, że wyszli z domu bez telefonu, nawet jeśli w normalnych warunkach spokojnie mogą go nie używać przez kilka godzin? Ze smartfonem w kieszeni mamy ten komfort, że możemy w każdej chwili połączyć się z Internetem i sprawdzić wszystko – od prognozy pogody na najbliższe godziny i rozkładu jazdy komunikacji miejskiej, przez skrzynkę mailową i portale społecznościowe, aż po stan konta w banku. Kto wie, może niedługo w ogóle nie będziemy już nosić ze sobą dokumentów i portfeli, bo wszystko załatwimy telefonem. Już możemy przecież za jego pomocą wypłacać pieniądze z bankomatu, a projektowana jest mobilna wersja dowodu osobistego.
W kontekście tych wszystkich zmian – podłączenie Internetu bezpośrednio do mózgu w ogóle nas nie przeraża, a nawet budzi spore nadzieje. Smartfony są w końcu dość spore i czasem nieporęczne, poza tym trzeba je obsługiwać za pomocą rąk, zawieszają się, no i musimy pamiętać, żeby zawsze mieć je przy sobie.
Zaprojektowaliśmy urządzenie, które teraz projektuje nas…
Trudno oprzeć się wrażeniu, zwłaszcza patrząc na dzieci i młodzież, że telefony stają się integralną częścią ludzkiego układu nerwowego. Właściwie nie chodzi tylko o smartfony, choć ze wszystkich urządzeń mobilnych to one są najmniejsze i najporęczniejsze. Tak naprawde, są one tylko narzędziem, dzięki któremu możemy łączyć się z tym, co naprawdę stanowi swoiste przedłużenie mózgu – z Internetem. Jest niepodważalnym faktem, że jego codzienne używanie zmienia nasz mózg. Sam w sobie może nie dokonałby tego w tak dużym stopniu, gdyby nie pomogły mu w tym smartfony.
Zacznijmy od tych zmian, które wydają się najmniej kontrowersyjne i dotyczą efektów samego używania urządzeń z dotykowymi ekranami. Na łamach periodyków naukowych już w 2014 roku donoszono o tym, że obszary mózgu odpowiedzialne za kontrolę kciuka i palca wskazującego są znacznie bardziej aktywne u osób korzystających ze smartfonów niż u posiadaczy telefonów z tradycyjną klawiaturą. Dowiedziono tego na podstawie badań elektroencefalografem (EEG), obserwując reakcje mózgu na bodźce dotykowe odbierane przez koniuszki tych palców oraz pobudzenie obszarów kory kontrolujących ich ruchy.
Oczywiście, to nic niepokojącego. Podobne zmiany obserwuje się np. u muzyków, których dłonie muszą być sprawne, by dobrze posługiwać się instrumentami. Co więcej – taki sam efekt udało się uzyskać u małp, które uczono posługiwać się narzędziami. Obszary kory mózgu odpowiedzialne za zdolności manualne stawały się u nich bardziej aktywne. Czy te zmiany niosą dla nas jakieś korzyści poza łatwiejszym posługiwaniem się smartfonem, nie wiadomo. Na pewno jednak nie są trwałe i zanikną, gdy przestaniemy używać dotykowych ekranów (bo np. wszczepimy sobie implant pozwalający mózgowi bezpośrednio łączyć się z Internetem).
Wpływ smartfonów na dzieci
Wydaje się, że smartfony i inne tego typu urządzenia najsilniej wpływają na dzieci. Wiele z nich jeszcze zanim nauczy się mówić, potrafi bez większego problemu obsługiwać dotykowe ekrany i znaleźć np. ulubioną bajkę. Naukowcy nie są zgodni co do skutków obcowania najmłodszych z tą technologią. Wydaje się jednak, że spędzanie zbyt dużej ilości czasu w Internecie może zaburzać u nich uczenie się nawiązywania relacji i funkcjonowania w społeczeństwie.
Wpływ smartfonów na dorosłych
Badacze z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles udowodnili jednak, że także dojrzałe umysły nie są odporne od wpływu sieci. W ich eksperymencie wzięli udział ochotnicy od 55 do 76 lat, z których część prawie nie używała wyszukiwarek internetowych, reszta zaś była do nich przyzwyczajona. O ile podczas czytania książki mózgi obu grup pracowały jednakowo, to sytuacja zupełnie się zmieniła, gdy mieli oni znaleźć w Internecie konkretną informację. Chociaż właściwie – zmieniła się jedynie w przypadku drugiej grupy. Oprócz bowiem części kory odpowiedzialnych za czytanie, aktywne stały się u nich te, które kontrolują podejmowanie decyzji i złożone rozumienie, a także hipokamp. Najwyraźniej ich mózg nie tylko czytał wyświetlony tekst, ale też intensywnie analizował go na bieżąco, oceniając przydatność informacji pod kątem postawionego przed nim zadania w inny sposób niż u osób, które nie miały wiele do czynienia z siecią. Jak widać, ośrodkowy układ nerwowy potrafi przystosować się do nowych warunków w każdym wieku.
Ulotność informacji
Internet zmienia też nasze postrzeganie informacji. Podczas przeglądania stron www jesteśmy nimi dosłownie bombardowani. Z tego względu zdążyliśmy wykształcić zdolność nie poświęcania im zbyt dużo czasu i uwagi. Nie zapisujemy ich już nawet w pamięci krótkotrwałej. Nie ma więc szans, żeby zapamiętać cokolwiek na dłużej. No, chyba, że specjalnie nam na tym zależy. Ale dla pewności, żeby nie zapomnieć, zapisujemy sobie w ulubionych adres strony, na której to znaleźliśmy. Po prostu, kiedy mamy świadomość, że możemy łatwo znaleźć daną informację zawsze wtedy, kiedy będziemy jej potrzebować, nasz mózg wychodzi z założenia, że nie musi jej zapamiętywać. Wystarczy, że będzie wiedział, gdzie szukać. A skoro nie musi zapamiętywać, to nie ma potrzeby koncentrować się na danym wycinku rzeczywistości. Dlatego też strony internetowe przeglądamy zazwyczaj bardzo pobieżnie, nie skupiając się na treściach, które nie przykują od razu naszej uwagi.
Taki tryb sprawdza się bardzo dobrze, gdy surfujemy po sieci. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że coraz częściej przenosimy go na rzeczywistość poza Internetem. Coraz trudniej nam skupić się na jednym, konkretnym zadaniu. Wpływ na to może mieć funkcjonowanie naszego układu nagrody, który sprawia, że niejako uzależniamy się od nowych bodźców. Kiedy siedzimy przy komputerze z dostępem do sieci, albo po prostu mamy przy sobie smartfona, bardzo łatwo jest np. sprawdzić skrzynkę mailową czy nowe posty na portalu społecznościowym. Można robić to niemal co chwilę, a za każdym razem następuje wyrzut dopaminy, który sprawia nam przyjemność. Oczywiście, nie zagłębiamy się w każdą wiadomość, a jedynie pobieżnie je przeglądamy. Podobnie dzieje się z rzeczywistymi wydarzeniami. Można powiedzieć, że obserwujemy wszystko, co dzieje się wokół nas, ale dostrzegamy stosunkowo niewiele. Szukamy nowych bodźców, tak jak informacji w Internecie, nie zatrzymując się na nich zbyt długo.
Uzależnienie od Internetu
I tak dochodzimy do pewnej dosyć trudnej kwestii. Każde zachowanie, które wpływa na procesy biochemiczne w mózgu w taki sposób, że powoduje aktywację układu nagrody, może wiązać się z rozwojem uzależnienia. Mówiąc więc o smartfonach i Internecie nie sposób nie wspomnieć o poważnym niebezpieczeństwie, jakie ze sobą niosą. Oczywiście, nie każdy, kto korzysta z mobilnego dostępu do Internetu czy portali społecznościowych musi wpaść w nałóg. Na tej samej zasadzie działają wszystkie inne potencjalnie uzależniające czynniki. Wiele osób okazjonalnie pije alkohol, ale tylko niektórzy nie mogą się bez niego obejść. Mnóstwo ludzi, zwłaszcza młodych, próbowało papierosów, ale nie wszyscy odpalają dziś jednego od drugiego. Chyba każdy choć raz obstawił toto-lotka lub kupił zdrapkę, ale nałogowych hazardzistów jest stosunkowo niewielu. Niemniej jednak ryzyko związane z łatwym dostępem do Internetu warte jest uwzględnienia.
Uzależnienie od wyszukiwarek, aplikacji mobilnych i portali społecznościowych jest faktem. Osoby, które go doświadczają, już po jednej dobie spędzonej bez smartfona wykazują typowe objawy odstawienne, zupełnie jak alkoholicy, palacze czy narkomani podczas detoksu. Kto najłatwiej może wpaść w sieć? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, ale wydaje się, że najbardziej podatne są osoby, które myślą w sposób impulsywny i często kierują się intuicją. To oni częściej używają wyszukiwarki, by znaleźć informacje lub odpowiedzi na pytania. Osoby zaś, które myślą analitycznie, próbują raczej dojść do sedna rzeczy, wykorzystując własne zdolności rozumowania.
Okazuje się jednak, że swoiste uzależnienie od smartfonów nie musi wywoływać aż tak strasznych objawów. Naukowcy z Uniwersytetu Teksańskiego w Austin przebadali ponad 800 użytkowników smartfonów. Wykonywali oni różne zadania sprawdzające koncentrację, a ich telefony, włączone lub wyłączone znajdowały się w polu widzenia, w kieszeni, w torbie lub plecaku, albo w ogóle w innym pomieszczeniu. Wyniki były zaskakujące. Już sama obecność smartfona okazała się niesamowicie rozpraszająca. I to niezależnie od tego czy był on włączony, czy też nie. Oczywiście, nie wszyscy reagowali tak samo – osoby mniej uzależnione były mniej podatne na zaburzenia uwagi. I nie chodziło nawet o to, że otrzymywali oni powiadomienia z aplikacji.
Nie taki Internet straszny jak go malują…
Łatwo mówić o niekorzystnych efektach wykorzystywania smartfonów i Internetu. Ale są też i dobre strony. Niewątpliwie można do nich zaliczyć szeroki i nieograniczony dostęp do wiedzy. Także poprawę u osób korzystających z dobrodziejstw tych technologii pamięci percepcyjnej, bazującej na skojarzeniach i pozwalającej łatwiej poznawać nowe elementy rzeczywistości poprzez porównywanie ich z wcześniej obserwowanymi.
Niezbitym faktem jest, że technologia nieustannie idzie do przodu. W czasach starożytnych, gdy popularne stawało się pismo, Platon wyrażał zaniepokojenie czy jego upowszechnienie nie przyczyni się do tego, że ludzie przestaną zapamiętywać informacje. Z kiepskim przyjęciem spotkał się wynalazek druku, podobnie radio, kino i samochody. Łatwo jest więc sobie wyobrazić, że na pewno znaleźli się ludzie przeciwni wykorzystaniu koła do transportu czy nawet zaniepokojeni wynalezieniem rolnictwa – mogli twierdzić, że to wbrew naturze, żeby siać rośliny, podczas gdy normalnie rosną tam, gdzie powinny. Dostęp do Internetu już stał się niemal tak samo ważny jak prąd, gaz czy bieżąca woda. Smartfony również są coraz bardziej popularne.
Kto wie czy nie zbliżamy się nieuchronnie do czasów, w których nie będzie można żyć bez Internetu i elektroniki w głowie? No dobrze – będzie można żyć, ale ludzie, którzy się na to nie zdecydują, mogą mieć znacznie trudniej. To tak jakby dzisiaj ktoś odmawiał posługiwania się elektrycznością albo pojazdami silnikowymi. Wiemy, że istnieją takie osoby, a nawet całe społeczności, ale dla większości z nas są raczej egzotyczną ciekawostką i zastanawiamy się, jak oni sobie właściwie radzą. Prawdą jest, że zmiany czasami nas przerażają i część z nas niechętnie się do nich dostosowuje, ale fakty są takie, że technologia idzie do przodu. Kto 20 lat temu pomyślałby, że będziemy płacić w sklepie za pomocą komórek? No właśnie. Tak samo nikt nie przypuszczał, że nasz mózg tak szybko przystosuje się do nowych narzędzi, które mu damy.
Czy to źle, że się zmieniamy? Trudno to dziś ocenić. Właściwie, to wszystko jest dla ludzi. Ze wszystkiego można korzystać, byle z umiarem. Bo jeśli go stracimy – kto wie, może czeka nas przyszłość znana z filmów, takich jak “Matrix” czy “Terminator”.
agnieszka
Z wykształcenia biotechnolog, z zamiłowania poszukiwaczka wiedzy o działaniu ludzkiego mózgu. Fascynuje ją to, w jaki sposób całkiem proste oddziaływania poszczególnych komórek i cząsteczek przekładają się na złożone odczucia, emocje i zachowania. Po godzinach, gdy nie zajmuje się suczką Ferą, z zapałem ćwiczy motorykę małą, intensywnie szydełkując. Uwielbia twórczość Joanny Chmielewskiej i Agaty Christie, a także popularno-naukowe programy o działaniu wszechświata.
Zalogowany jako agnieszka. Wylogować ?
Dodaj komentarz