Do wszystkiego można się przyzwyczaić, prawda? Szczególnie w czasach, kiedy media serwują nam sensację za sensacją, internety aż kipią od coraz to nowszych newsów, a tak właściwie to sami już nie wiemy, w co wierzyć, a w co nie. Rzeczone środki masowego przekazu zdążyły już odmienić przez wszystkie przypadki słowo “koronawirus”, a “COVID-19” w tytułach artykułów nie przyciąga wzroku tak, jak jeszcze trzy-cztery miesiące temu. Informacje o nowych ogniskach zakażeń? Codzienność. Trudno cały czas martwić się i przejmować jakimś jednym wirusem. A w ogóle to życie wraca do normy, kolejne obostrzenia są zdejmowane. Każdemu należy się odpoczynek, dlatego chętnie wyjeżdżamy na wakacje. Czego dowodem są tłumy na górskich szlakach i nadmorskich plażach. Niechże ta branża turystyczna też się trochę odkuje…
Wyobraź sobie, że na ulicy dostrzegasz rozkładające się zwłoki kota. Słyszysz bzyczenie much obsiadających truchło, a do twojego nosa dociera mdły zapach rozkładu. Jaka jest twoja reakcja? Większość ludzi zapewne poczuje mieszaninę obrzydzenia i smutku doprawioną generalnym lękiem przed śmiercią. Jednakże w przypadku około 10% populacji tę mieszankę reakcji emocjonalnych zastąpi wewnętrzna pustka.
Zastanówcie się, co byście zrobili, gdyby ktoś powiedział Wam, że Wasza dieta wpływa nie tylko na Waszą formę, ale w przyszłości może wpłynąć na zdrowie Waszych dzieci, a nawet wnuków? Czy zmienilibyście swoje podejście do odżywiania, gdybyście wiedzieli, że Wasi bliscy mogą ucierpieć przez Wasze złe nawyki żywieniowe? Piszę ten tekst, aby uświadomić Wam, że zdrowy styl życia ma nam służyć nie tylko tu i teraz. Może kształtować też zdrowie kolejnych pokoleń.
Różnego rodzaju alergie to problem dotykający coraz większej liczby ludzi. Mimo to nasza wiedza na ten temat jest jeszcze bardzo ograniczona. Tak naprawdę nie wiemy nawet skąd się biorą uczulenia. Zazwyczaj ich występowanie wiązane jest z zanieczyszczeniem środowiska oraz – jakby przeciwnie – ze wzrostem poziomu higieny. Czy są to jednak jedyne mechanizmy? Jako alergik-praktyk mam swoją własną teorię… A przynajmniej do niedawna wydawało mi się, że jest tylko moja.
Jeden drink jeszcze nigdy nikomu nie zaszkodził. No, przynajmniej nikomu pełnoletniemu i ogólnie zdrowemu. I pod warunkiem, że to rzeczywiście jest jeden drink, a nie jedna noc picia drinków. I że nie wsiadamy potem za kierownicę. Alkohol towarzyszy nam właściwie od początku cywilizacji. Wydaje się więc, że wiemy, jak go używać, żeby nie wiązało się to z zagrożeniem zdrowia i życia. Niestety, w wielu przypadkach to właśnie nieodpowiedzialne spożywanie alkoholu prowadzi do problemów ze zdrowiem i funkcjonowaniem w społeczeństwie.