Mózg jest fascynujący. Nic więc dziwnego, że istnieje wiele mitów na temat jego działania. Jednym z nich jest przekonanie, że lewa półkula odpowiada za rozumowanie logiczne, a prawa za myślenie twórcze. Skąd wzięła się ta legenda? Niemal sto lat temu po raz pierwszy wykonano zabieg chirurgiczny, dzięki któremu naukowcom udało się rozdzielić półkule mózgu. Mimo to osobowość pacjentów pozornie pozostała nienaruszona...
Człowiek posiada pięć zmysłów, za pomocą których postrzega świat: wzrok, słuch, węch, smak i dotyk. Myśli - zjawiska świata wewnętrznego - mogą być doświadczeniem wzrokowym, słuchowym, smakowym etc. Różni ludzie mają różne preferowane modalności myślenia, tj. jedna osoba myśli za pomocą słów, a inna - obrazów. Zatem niebezpodstawne jest stwierdzenie, że słyszenie głosu umysłu jest pewnym naturalnym sposobem myślenia. Jednak w kulturze zachodniej przyjęło się przekonanie, że "słyszenie głosów" oznacza bilet do szpitala psychiatrycznego - w jedną stronę. Czy aby na pewno tak jest? Czy doświadczenie słyszenia głosów jest uniwersalne w każdej kulturze? Czy może dotknąć także osoby niesłyszące od urodzenia?
Wzrok dostarcza ponad 70% informacji sensorycznych docierających do mózgu. Nasza zdolność do postrzegania obiektów - percepcja wzrokowa - jest tak naturalna, że przyjmujemy ją jako coś oczywistego. A jednak istnieje zaburzenie pracy mózgu zwane agnozją, w którym zdolność ta ulega poważnemu zakłóceniu. Jak wygląda życie osoby, która widzi, lecz nie wie, co widzi?
Ludzki mózg to najbardziej złożona elektrochemiczna maszyna w znanym Wszechświecie. Jej badaniem zajmuje się głównie neuronauka. Wciąż pozostaje jednak wielka luka pomiędzy badaniami nad funkcjonowaniem mózgu a badaniami nad ludzkim zachowaniem. W naszym podwzgórzu syntetyzowane są dwa neuropeptydy. Informacje o nich w pewnym stopniu tę lukę wypełniają. Mowa tutaj o wazopresynie i oksytocynie.
Wyobraź sobie, że na ulicy dostrzegasz rozkładające się zwłoki kota. Słyszysz bzyczenie much obsiadających truchło, a do twojego nosa dociera mdły zapach rozkładu. Jaka jest twoja reakcja? Większość ludzi zapewne poczuje mieszaninę obrzydzenia i smutku doprawioną generalnym lękiem przed śmiercią. Jednakże w przypadku około 10% populacji tę mieszankę reakcji emocjonalnych zastąpi wewnętrzna pustka.
W języku polskim słowa „sen” używamy w więcej niż jednym znaczeniu. Odnosi się ono zarówno do treści marzenia sennego (ang. „dream”), jak i stanu czynnościowego ośrodkowego układu nerwowego, charakteryzującego się bezruchem i zniesieniem świadomości (ang. „sleep”). Słowem „sen” możemy określić nasze plany i marzenia – Martin Luther King miał sen („I have a dream”, co można także przetłumaczyć jako „mam marzenie”) o równości i braterstwie bez względu na kolor skóry.
Kiedy na spotkaniu towarzyskim nagle zabraknie tematu do rozmowy, zawsze istnieje kilka dyżurnych haseł. Ożywioną dyskusję niewątpliwie wywoła komentarz dotyczący aktualnych wydarzeń na scenie politycznej, ale w tym przypadku istnieje ogromne ryzyko zepsucia miłej atmosfery. Znacznie mniej niebezpieczne jest rzucenie hasła “a wolna wola to właściwie jest czy nie?” Jeśli tylko w towarzystwie znajdzie się kilka osób lubiących intensywne dyskusje na tematy trudne do udowodnienia, można liczyć na długą, barwną wymianę argumentów, gdyż tak wśród naukowców, jak i filozofów chyba od zarania dziejów nie istnieje porozumienie w tej sprawie.
Ludzki ośrodkowy układ nerwowy składa się z dwóch półkul mózgowych (to te najlepiej widoczne części, pofałdowane jak orzech włoski), pod którymi ukryta jest reszta - bardziej pierwotne ewolucyjnie struktury, takie jak pień mózgu czy układ limbiczny. Z tyłu wystaje jeszcze móżdżek, wyglądający jak miniaturowa wersja mózgu doczepiona do tej głównej. Niżej, niczym korzeń dziwnej rośliny, od którego odchodzą mniejsze korzonki, ciągnie się rdzeń kręgowy. We wszystkich tych elementach nieustannie pracują miliony neuronów. Odbierane są tysiące bodźców, wysyłane tysiące sygnałów do każdej komórki ciała, niczym w gigantycznej korporacji, gdzie każdy ma wyznaczone zadanie, ale żadne z tych zadań nie może być realizowane bez porozumienia z innymi działami. Wymagana jest więc niesamowicie sprawna koordynacja wszystkich ośrodków kontrolujących najbardziej podstawowe funkcje życiowe, emocje, poruszanie się czy podejmowanie decyzji. Niekiedy jednak coś się psuje. Komunikacja zawodzi i pojawia się BŁĄD SYSTEMU.
Nasze życie można sprowadzić do dwóch podstawowych dążeń: poszukiwania tego, co jest przyjemne i unikania tego, co jest nieprzyjemne. W idealnym świecie nie byłoby takiej potrzeby - doświadczalibyśmy tylko tych przyjemnych rzeczy. Jedyne emocje, które by nam wówczas towarzyszyły to radość, szczęście, miłość, zadowolenie… Na pewno nie odczuwalibyśmy tam smutku. On w ogóle się do niczego nie przydaje. Utrudnia życie, przytłacza, podcina skrzydła. Sprawia, że nie możemy cieszyć się tym, co zwykle daje nam radość i mamy ochotę zaszyć się gdzieś w ciemnym kącie. Czy tak destrukcyjna, paskuda emocja może w ogóle być nam do czegoś potrzebna?
“Nie to ładne, co ładne, ale co się komu podoba” - głosi stare przysłowie. Pojęcie piękna wydaje się niezbyt naukowe. Nauka bowiem kojarzy się raczej ze sztywnymi normami, tabelami, faktami i prozaicznymi wyjaśnieniami, które odzierają rzeczywistość z całej tajemniczości i magii. Piękno zaś jest domeną uduchowionych artystów, czymś ulotnym, fantastycznym, czego nie da się zamknąć w sztywne ramy procesów chemicznych czy oddziaływań elektrycznych. Obcowanie z pięknem, którego nośnikiem jest sztuka, powinno być pokarmem nawet nie dla racjonalnego umysłu, ale dla duszy - tego metafizycznego bytu, który determinuje wrażliwość, zdolność do odczuwania miłości i inne pozytywne aspekty bycia człowiekiem. A przecież nawet najwyższą sztukę odbieramy za pomocą jakże prozaicznych narządów zmysłów i przetwarzamy dzięki tym właśnie niedocenianym reakcjom chemicznym i oddziaływaniom elektrycznym… Jak to więc w końcu jest z tym pięknem - jest eteryczne czy materialne? I czy można opisywać je za pomocą “szkiełka i oka”?