Też uważam, że to naturalny odruch i mocno instynktowny. Może nawet nieco krwiożerczy:)
Po zażyciu biało-zielonych, a może też obżarciu się zwierzyną- potrzeba ustała i nie jest to wytłumienie. Minęło:)
Moc, zwartość, osadzenie, w mięśniach, ciele się utrzymuje. To przyjemne odczucie.
Wrosło również ukrwienie mięśni, narządów.
Sen: z tym to słabo, często się wybudzam, ale to może kwestia budzących się i mnie córeczek.
Jedyne, co to dokucza mi pęcherz i prostata, mocno czuję „pracę tego obszaru. Zresztą w moim organizmie te organy, jak i dolna część kręgosłupa to obszary „słabe”, stąd korzystam również z akupunktury i klawiterapii etc:)
Co do opisu powyżej to u mnie to prostu podróż i lądowanie, lecę w wirze, mono się kręcąc. Tym razem z hukiem wylądowałem, a raczej spadłem w pobliżu miejsca zatrudnienia przy kontenerze ze śmieciami. O mały włos nie walnąłem w niego:)
miłego:)
a swoją drogą jakieś plany, co do suplementu w wersji women?