Podczas palenia papierosa do organizmu wnika mnóstwo szkodliwych substancji, które upośledzają działanie poszczególnych organów. Jeśli pali się regularnie, szkody mogą być nieodwracalne. Jednak decydując się na rzucenie nałogu pozytywne zmiany zauważymy już po kilkunastu minutach, kiedy organizm rozpocznie proces oczyszczania.
Widzą dźwięki w kolorze, smakują słowa, czują dotykiem zapachy, są odmienni, wyjątkowi, a według siebie zwyczajni i przeciętni. Mowa o synestetykach, czyli osobach dotkniętych synestezją - synergią zmysłów. Jest to stan lub zdolność, w której doświadczenia jednego zmysłu (np. słuchu) wywołują również doświadczenia charakterystyczne dla pozostałych zmysłów. Na przykład: słuchanie muzyki wywołuje piękną, barwną wizualizację każdego dźwięku (chromestezja), smutek ma pusty błękitny zapach, a muzyka może smakować od musu bananowego, aż po odchody nietoperza. Przypuszcza się, że ze zjawiskiem synestezji związana jest zagadka powstania mowy.
Stymulanty to grupa substancji psychoaktywnych, które działają pobudzająco, zwiększając aktywność układu współczulnego lub ośrodkowego układu nerwowego. Niektóre dodatkowo powodują euforię. Za każdą nadwyżkę energetyczną trzeba słono płacić, mimo to chętnych nie brakuje. W przypadku kokainy rygorystyczna polityka narkotykowa skupiona na karaniu okazała się nieskuteczna. W czym rzecz? I jak zmieniało się nasze podejście do środków stymulujących na przestrzeni lat?
Przez większą część naszego życia jesteśmy zanurzeni głęboko w wewnętrznym monologu, który William James nazywał "strumieniem świadomości". Każdy, kto kiedykolwiek spróbował skupić i utrzymać uwagę tylko i wyłącznie na oddechu wie, że umysł z rzadka na to pozwala, gdyż jest zbyt zajęty produkowaniem jednej myśli za drugą. Czasem jesteśmy skupieni, a czasem rozproszeni. Zespół naukowców z Uniwersytetu Berkeley w Kalifornii odkrył, jak na podstawie fal mózgu zmierzyć przepływ myśli. Rezultaty jego badania zostały opublikowane w prestiżowym czasopiśmie "Proceedings of the National Academy of Sciences".
Amerykańscy naukowcy z University of Florida wzięli pod lupę zdrowie osób, które mają prawidłową masę ciała, jednak nie prowadzą wystarczająco aktywnego trybu życia. Dowiedziono, że konsekwencją bardzo niskiego poziomu aktywności ruchowej, nawet pomimo szczupłej sylwetki, jest znaczny wzrost ryzyka chorób układu sercowo-naczyniowego. U takich osób prawdopodobieństwo wystąpienia tego typu schorzeń jest takie samo, jak u cierpiących z powodu nadwagi.