Medycyna Słowian (cz. 1)
Gdy mówimy o szamanizmie, zazwyczaj pierwszymi skojarzeniami są Afryka, Ameryka Południowa i indiańskie obrządki, rzadziej sąsiednia Rosja i Syberia. O rodzimej tradycji lecznictwa nie myśli się w ogóle, a historie o niej traktuje z przymrużeniem oka, bardziej jako legendy niż rzeczywistość. Tymczasem na ziemiach pradawnych Słowian medycyna naturalna była bardzo rozwinięta, a specjalistami w tej dziedzinie byli właśnie szamani.
Historia zaczęła się wcześniej…
Obraz Polski z czasów przed chrztem często jest mocno zakłamany. Twierdzi się, że wówczas był to kraj dziki, zamieszkiwany przez prymitywne plemiona, nieposiadające własnej kultury, tradycji, ani tym bardziej wiedzy medycznej. Tymczasem, według wielu badań archeologicznych, rzeczywistość wyglądała zupełnie inaczej. Słowianie, zorganizowani w państwa plemienne, już w tamtym czasie wykształcili budownictwo, korzystając nie tylko z drewna, ale i kamienia, jako surowców budowlanych. Podobnie jak inne pradawne ludy, stworzyli własną religię i zwyczaje, na których bazowały stosowane przez nich metody leczenia. Wiedzę o nich przekazywano ustnie z pokolenia na pokolenie. I nie był to zbiór zabobonów, ale skuteczne sposoby na pozbycie się wielu dolegliwości.
To, co jeszcze łączyło Słowian z innymi ludami, to sposób, w jaki traktowali oni chorego. Ówczesny medyk poświęcał całą swoją uwagę jednej osobie, starając się znaleźć źródło jej problemów. Medycyna tradycyjna czerpała między innymi z filozofii, zakładając, że człowiek jest integralną częścią otaczającej go przyrody, nie tylko w ujęciu materialnym, ale i duchowym. Życie doczesne było mocno związane z duchowością, toteż szamani często szukali wsparcia w zaświatach i stamtąd też czerpali swoją wiedzę. Dowody tego znaleziono w licznych wykopaliskach, a wśród nich fajki do palenia psychoaktywnych substancji, stosowane podczas zabiegów uzdrawiania, czy resztki ziół.
Polskie baśnie i legendy pełne są postaci takich jak czarownice i wiedźmy, którym przypisywano magiczną moc. Lokalna medycyna ludowa zbudowana była na mistycyzmie, jej nieodłącznym elementem są rytuały okraszone muzyką i tańcem, podczas których szaman łączy się z duchami. Poza tym ludziom nieposiadającym wiedzy z zakresu ziołolecznictwa mieszanki, które przygotowywali uzdrowiciele, a które potrafiły uzdrowić z najcięższych chorób, również wydawały się magiczne. Są to elementy widoczne u wszystkich ludów żyjących w zgodzie z naturą.
Katolicyzm, po zdominowaniu terenów zamieszkiwanych przez Słowian, odrzucił elementy duchowe medycyny naturalnej, jednak zaakceptował i przyjął ziołolecznictwo. Dzięki temu ułamek wiedzy o lecznictwie Prasłowian doczekał czasów współczesnych. W niemal każdej polskiej rodzinie funkcjonuje chociażby jeden przepis na naturalne lekarstwa, najczęściej w postaci ziołowych naparów, które podawane przez babcię skutecznie leczyły różnego rodzaju dolegliwości. Stosując je nie zdajemy sobie sprawy, że ich właściwości lecznicze poznawane były, metodą prób i błędów, już wieki temu.
Gdy trwoga, to do szeptuchy…
W Polsce ciągle są miejsca, w których korzysta się z wiedzy i doświadczenia zdobywanych przed wiekami. Na Podlasiu na przykład nadal funkcjonują szeptuchy, czyli lekarze ludu, którzy znani są tu od czasów pogańskich. Rolę tę pełnią głównie kobiety, a od szamanów różnią się tym, że ich działania mają wymiar wyłącznie mistyczny, polegają na przeprowadzaniu rytuałów i modlitw. Kwestią ziołolecznictwa zajmują się zielarze, którzy znają sposoby pozyskiwania ziół, ich przechowywania, przetwarzania i dawkowania. Szeptuchy działają w społecznościach wiejskich, przyjmując chorych przy kuchennym stole w drewnianej chacie. Po odmówieniu modlitw i zamów (czyli niereligijnych tekstów) chory otrzymuje leki. Nie są to jednak ani tabletki, ani zioła, ale chleb, woda, sól lub cukier, które wskutek modlitwy otrzymały właściwości lecznicze.
Chaty szeptuch odwiedzają osoby ze schorzeniami ciała, ale również takie, które walczą z szeregiem dolegliwości związanych ze stresem – nazywanych tutaj nerwem lub kołtunem. Używane w trakcie tego obrządku narzędzia, świece czy chustki do okrycia chorych miejsc mają wymiar symboliczny, ale pozwalają choremu na zmaterializowanie jego wewnętrznych dolegliwości i podświadome uwolnienie się od nich. Wizyta u szeptuchy jest więc rodzajem psychoterapii i w jej trakcie uwaga “medyka” poświęcona jest w całości pacjentowi, który czuje się otoczony troską i opieką, a także znajduje zrozumienie dla swoich problemów.
Zielarstwo to wiedza
Leczenie ziołami wymaga dużej wiedzy z zakresu botaniki, aby uniknąć zatrucia i osiągnąć najwyższą skuteczność. Nie należy ich zbierać z miejsc położonych blisko dróg, wysypisk, pól, na których dokonuje się oprysków. Roślin takich nie można wyrywać z korzeniami, ale należy odcinać wyłącznie ich naziemne części. Zioła powinno się zbierać, kiedy na zewnątrz jest sucho. Te rosnące na polach słonecznych i suchych, położonych od strony południowej, posiadają większą wartość leczniczą, warto więc to uwzględnić. Nie bez znaczenia jest również pora dnia i roku, ponieważ najwyższe stężenie olejków eterycznych w komórkach roślin występuje od godziny 10 do 16, kiedy słońce znajduje się najwyżej, a rośliny mogą być od niego lekko przesuszone. Zebrane o tej porze szybko wysychają i posiadają wysoki poziom substancji leczniczych. Gromadzą się one w różnych częściach roślin, zbierać można więc całą naziemną ich część, liście, kwiaty, owoce, korę, pączki, korzenie, kłącza i cebule.
Zalogowany jako magda. Wylogować ?
Dodaj komentarz