Go to the store in English language version dedicated to your location Change Cancel
Strona główna/Blog/ ~ PUBLICYSTYKA ~ /Mityczny wyścig plemników - czego nie wiemy o prokreacji?

Mityczny wyścig plemników - czego nie wiemy o prokreacji?

~ PUBLICYSTYKA ~ 17 lutego 2021 Brak komentarzy

Plemnik, któremu udało się zapłodnić jajeczko, wygrał wyścig z milionami rywali. Miał szczęście, bo wewnątrz kobiety plemniki mogą przeżyć maksymalnie kilka godzin. Drogi rodne jedynie biernie przyjmują spermę, umożliwiając plemnikom zawody. A płodność mężczyzny nie zmienia się z wiekiem. Brzmi znajomo? Prawdopodobnie tak, bo są to przekonania dość silnie zakorzenione w naszej kulturze. Jednak czy kiedykolwiek sprawdziliście, na ile znajdują potwierdzenie w wynikach badań naukowych?

Ewolucja naukowych teorii reprodukcji

Zacznijmy od chronologicznego przeglądu naukowych teorii dotyczących przebiegu reprodukcji. Przede wszystkim warto zauważyć, że są one relatywnie młode. Dlaczego? Otóż przez większość czasu mogliśmy obserwować to, co dzieje się w naszym ciele jedynie za pomocą naszych oczu. Stanowi to dość spore ograniczenie. Spójrzmy na kropkę na końcu tego zdania. Jest bardzo mała, prawda? Mniej więcej taki rozmiar ma komórka jajowa, największa komórka ludzkiego organizmu. A plemniki są wielokrotnie mniejsze, absolutnie nie do zobaczenia bez mikroskopu. Dlatego na ich odkrycie, nie mówiąc już o zrozumieniu jak działają, musieliśmy poczekać aż do XVII wieku i rozwoju optyki.

Preformacja…

Zanim to nastąpiło, większość ludzi sądziła, że nowe życie pojawia się pod wpływem stosunku płciowego dzięki woli bożej. Pogląd ten przetrwał do połowy XVII wieku, kiedy to po raz pierwszy filozofowie zaobserwowali komórkę jajową post mortem. Kolejna teoria dotycząca reprodukcji również zawierała element nadprzyrodzony. Otóż ówcześni naukowcy uznali, że pod wpływem boskiej iskry w kobiecie pojawia się nowe życie – w postaci w pełni ukształtowanej osoby. Innymi słowy, embrion ma formę miniaturowego noworodka. Odrobinę tak, jak w rosyjskiej matrioszce, gdzie wewnątrz każdej lalki znajduje się jej kopia. Rola męskich wydzielin, sprowadzała się więc do aktywacji wzrostu uformowanego embrionu. Teoria ta nosi miano „preformacji”. Jednym z jej głównych twórców był Nicolas Malebranche, francuski ksiądz i filozof kartezjański.

… i homunculus

Odkrycie plemników – żywych komórek poruszających się w spermie – zadało pierwszy cios teorii preformacji. Nastąpiło około roku 1675 dzięki ciekawości holenderskiego naukowca-amatora Antoniego van Leeuwenhoeka. Równolegle jego rodak i przyjaciel Nicolas Hartsoeker – wynalazca mikroskopu śrubowo-cylindrycznego – opublikował pierwszy rysunek plemnika. Co ciekawe, w jego główce umieścił „homunculusa” – malutkiego, w pełni uformowanego człowieka. W ten sposób odwróciły się role. Oto komórka jajowa stała się pustym naczyniem oczekującym na przybycie plemnika niosącego nowe życie.

Zażarte dyskusje między zwolennikami obu tych poglądów trwały jeszcze niemal sto lat. Preformacjoniści argumentowali, że plemniki mogą równie dobrze być pasożytami żerującymi w spermie, a zatem nie ma dowodów na ich rolę w procesie reprodukcji. Dopiero w latach 60. XVIII wieku dostarczył ich włoski ksiądz i naukowiec, Lazzaro Spallanzani. Przeprowadził on niezwykle pomysłowy eksperyment – do zbiornika wodnego, w którym znajdował się skrzek (żabie jajeczka) wpuścił męskie osobniki. Haczyk polegał na tym, że Spallanzani założył im bardzo obcisłe spodenki z tafty, które uniemożliwiały przedostanie się ich nasienia do wody. Zapobiegło to zapłodnieniu skrzeku, czego dowodem był brak kijanek. W ten sposób po raz pierwszy naukowo wykazano związek przyczynowo-skutkowy między plemnikami i zapłodnieniem. Był to również ostateczny cios dla wszystkich zwolenników preformacji. A wszystko to dzięki żabom w rajstopach i pomysłom włoskiego księdza.

Choć naukowcy już w XVII wieku zorientowali się, że ludzkie jajniki wytwarzają komórki jajowe, ich uwagę na kolejne 200 lat zdominowały plemniki. Dopiero w 1827 roku niemiecki biolog Karl Ernst von Baer po raz pierwszy opublikował wyniki obserwacji komórek jajowych człowieka i innych ssaków. Pół wieku później kolejny Niemiec – zoolog Oscar Hertwig – wykazał empirycznie połączenie komórki jajowej i plemnika u jednego z gatunków jeżowców. W ten sposób pod koniec XIX wieku całkowicie ugruntował się pogląd, jakoby reprodukcja następowała dzięki aktywnemu plemnikowi, który inicjuje ten proces, łącząc się z pasywną komórką jajową. Jakkolwiek zwiększająca się rozdzielczość mikroskopów ostatecznie obaliła teorię głoszącą, że plemniki niosą homunculusa, w pewnym sensie od czasu jego wymyślenia niewiele się zmieniło.

Asymetryczne wyścigi

Współcześnie w opinii publicznej wciąż dominuje asymetryczna percepcja reprodukcji. Komórka jajowa jest postrzegana jako bierna strona, która jedynie oczekuje na przybycie plemnika, by rozpocząć nowy cykl życia. Za ten stan rzeczy odpowiadają w dużej mierze biolodzy oraz inni naukowcy. Zarówno w prasie naukowej jak i popularnonaukowej dominuje zafałszowany obraz reprodukcji. Opisała to w 1991 roku amerykańska antropolożka Emily Martin. Zauważyła, że konstrukcja teorii biologicznych odzwierciedla dominację płci w życiu społecznym. Zwróciła uwagę na to, że produkcja komórek jajowych jest nazywana „marnotrawstwem”, ponieważ w okresie dojrzewania kobieta ma ich niemal 300 tysięcy (300 000), lecz jedynie około czterystu sztuk dojrzeje i będzie mogło dać początek nowemu życiu. Epitet ten nie jest jednak używany w odniesieniu do produkcji plemników, choć w ciągu życia mężczyzny jego jądra wyprodukują około 2 trylionów (2 000 000 000 000 000 000) tych komórek. Tego typu asymetrie, zdaniem autorki, nie tylko stanowią niepoprawny obraz reprodukcji, lecz także szkodzą terapii bezpłodności obu płci. Przejdźmy zatem do demaskacji popularnych mitów dotyczących tego procesu.

Im więcej, tym lepiej?

Zacznijmy od przypuszczalnie najpopularniejszego mitu, który przedstawia podróż plemników przez drogi rodne jako rodzaj wyścigu. Wygrywa go najsilniejsza i najszybsza komórka, która w nagrodę dostępuje zaszczytu zapłodnienia jajeczka. W tym ujęciu drogi rodne można więc porównać do toru wyścigowego, a komórkę jajową do mety – a więc są one niczym więcej niż biernymi „narzędziami” reprodukcji. Skąd pochodzi ten pomysł i na ile wiernie odzwierciedla rzeczywistość?

Kiedy mikroskopy stały się odpowiednio dokładne, możliwe zostało policzenie plemników. Przeciętny ejakulat (o objętości w przybliżeniu połowy łyżeczki do herbaty) zawiera około 250 milionów plemników. Dlaczego aż tyle? Badania naukowe ujawniły, że gdy liczba ta zmniejsza się poniżej 100 milionów, szansa na zapłodnienie spada niemal do zera. Popularnym wyjaśnieniem tego fenomenu jest tzw. „rywalizacja plemników”. Upraszczając, jest to założenie, że większa liczba plemników korzystnie wpływa na szanse zapłodnienia – szczególnie gdy jedna samica może nosić nasienie wielu samców.

Rywalizacja plemników faktycznie ma miejsce – ale w innych regionach królestwa zwierząt. Przykładowo nasi bliscy krewni, szympansy, żyją w licznych grupach społecznych. Często oddają się miłosnym igraszkom, w wyniku czego jedna samica może nosić nasienie wieku partnerów. Samce charakteryzują się wyjątkowo dużymi jądrami, które produkują proporcjonalne ilości spermy – w krótkim czasie i o wysokiej zawartości plemników. Ich plemniki mają zaś długie segmenty środkowe, w których znajduje się wiele mitochondriów zapewniających energię niezbędną do napędzania ruchu. Do tego nasieniowody szympansów są wyjątkowo muskularne, a ich system odpornościowy produkuje wiele białych krwinek, niezbędnych do neutralizacji patogenów przenoszonych drogą płciową. To jeszcze nie wszystko! Gruczoł krokowy męskich osobników wytwarza płyn nasienny, który zastyga w waginie niczym zatyczka blokująca dostęp innym samcom. Cechy te charakteryzują gatunki ssaków, u których występuje zjawisko rywalizacji plemników. Nie obserwuje się ich u męskich przedstawicieli gatunku ludzkiego.

Pomimo to opinia publiczna (a także wielu naukowców) zdaje się uważać, że taki scenariusz – rywalizacja plemników – dotyczy również ludzi. Jednakże nie ma przekonujących dowodów na to, że mężczyźni są biologicznie przystosowani do współzawodnictwa plemników. Wręcz przeciwnie, wyniki badań naukowych wykazały rozbieżności między zdolnościami reprodukcyjnymi szympansów a ich bliskimi, lecz (bardziej) monogamicznymi krewnymi.  Męskie osobniki ssaków, które żyją w małych grupach społecznych – np. takich jak typowa rodzina nuklearna – nie rywalizują nieustannie o dostępność samic. Być może dlatego ich jądra są zdecydowanie mniejsze, a ejakulat zawiera więcej uszkodzonych plemników. Przypuszczalnie to brak presji ewolucyjnej związanej z międzyosobniczą rywalizacją spowodował rozluźnienie 'kontroli jakości’ plemników. Czy istnieje alternatywne wyjaśnienie powodu, dla którego ejakulat zawiera tak wiele plemników?

Im więcej, tym większa zmienność genetyczna?

Jack Cohen, biolog na Uniwersytecie w Birmingham, pół wieku temu badał zależność między zawartością plemników w spermie a zmiennością materiału genetycznego. Podczas produkcji spermy następuje mejoza – specjalny typ podziału komórek zachodzący wyłącznie przy produkcji komórek płciowych. W trakcie mejozy następuje wymiana materiału genetycznego pomiędzy chromosomami – tzw. crossing-over. To zjawisko zwiększa zmienność materiału genetycznego, a zatem jest fundamentalne dla doboru naturalnego i ewolucji. Dzięki niemu każdy z nas posiada unikatowy zestaw genów. Cohen badał gatunki zwierząt, u których nie występuje proces rywalizacji spermy. Odkrył, że w ich spermie zawartość plemników jest wprost proporcjonalna do liczby wymian materiału genetycznego pomiędzy chromosomami. Wyobraźmy to sobie na przykładzie loterii – drukujemy liczbę biletów (plemników) odpowiadającą możliwym numerom (dostępnym kombinacjom materiału genetycznego). Niestety badania Cohena są rzadko cytowane i po dziś dzień nie doczekały się replikacji, więc istnienie tej zależności w przypadku gatunku ludzkiego wciąż wymaga potwierdzenia empirycznego.

Asymetria płciowa w procesie reprodukcji

Przejdźmy zatem do sprawdzenia kolejnego mitu o reprodukcji – jakoby drogi rodne samic nie miały aktywnego udziału w procesie zapłodnienia. Jak jest w rzeczywistości? Z tego założenia wynika, że plemniki przemieszczają się z pochwy aż do jajowodu wyłącznie za pomocą własnego napędu. O ile u człowieka dystans ten nie jest zbyt oszałamiający, o tyle w przypadku wieloryba staje się co najmniej bardzo duży. Do tego należy wziąć pod uwagę pewien szczególny fakt. Otóż plemniki mniejszych zwierząt są, uśredniając, większe niż plemniki większych gatunków (w stosunku do masy ciała). W takim wypadku, gdyby plemnik wieloryba miał dotrzeć do komórki jajowej „na własną rękę”, gatunek prawdopodobnie dawno przestałby istnieć.

Jednak wieloryby nadal żyją (i to pomimo wyjątkowo krótkich plemników oraz wysiłków kłusowników). Najwyraźniej ich plemniki otrzymują pomoc w dotarciu do komórki jajowej. Jak to się dzieje? W latach 90. XX wieku grupa niemieckich naukowców zauważyła, że kluczowe dla transportu plemników przez drogi rodne są ruchy macicy i jajowodów. Badacze ujawnili, że gdy brakuje tego czynnika, nie może dojść do zapłodnienia – także przy sztucznej inseminacji. Zatem udana reprodukcja wymaga aktywnego transportu komórek płciowych przez organizm samicy. Niestety temat ten nie jest popularny wśród naukowców – w naukowych bazach danych znajduje się jedynie ok. 4000 artykułów związanych z hasłem „transport spermy”. Dla porównania – z hasłem „sperma”  powiązanych jest niemal 120 000 publikacji.

Podróż pełna przygód

Co ciekawe, istniejące badania dotyczące transportu spermy przez drogi rodne przyniosły kolejne niespodzianki podważające wyobrażenie o wyścigu plemników. Przede wszystkim musimy definitywnie pożegnać się z metaforą maratonu. Jeśli już, to podróż przez drogi rodne jest bardziej zbliżona do pokonywania niebezpiecznego toru przeszkód, w którym pomyłka jest równoważna ze śmiercią komórki. I rzeczywiście – z wyjściowej liczby plemników (250 milionów) jedynie około dwustu sztuk dociera w pobliże komórki jajowej. To mniej niż jedna milionowa! Co dzieje się z pozostałymi?

Niesprzyjająca atmosfera

Część z nich ginie już w pochwie. Zazwyczaj panuje w niej niskie pH (<5,0), które jest wyjątkowo nieznośne dla plemników. Jednakże pełni ono istotną funkcję – chroni organizm kobiety przed patogenami przenoszonymi drogą płciową. Jest to jedyna bariera ochronna macicy, ponieważ żadna tkanka nie oddziela jej od pochwy. Skoro kwaśne środowisko wewnątrz pochwy jest tak zabójcze dla plemników, jak w ogóle może dojść do zapłodnienia? Bezpośrednie pomiary pH wykazały, że już w 8 sekund po wprowadzeniu plemników do pochwy wzrosło ono z 4,3 do 7,2. Innymi słowy z kwasowego stało się zasadowe, a zatem sprzyjające plemnikom. Istnieje jeszcze jeden, wciąż nie do końca poznany, mechanizm umożliwiający przetrwanie tych komórek. Otóż sperma po wprowadzeniu do pochwy błyskawicznie koaguluje. Dopiero później antygen specyficzny dla prostaty (ang. prostate-specific antigen, PSA) ponownie rozpuszcza nasienie. Uwolnione plemniki mogą bezpiecznie płynąć w kierunku szyjki macicy, gdyż pH pochwy wciąż jest sprzyjające.

Tor przeszkód

Plemniki, którym udało się przeżyć pierwszy kontakt z pochwą, docierają do szyjki macicy. Tam czeka na nie kolejne wyzwanie. Wejście do macicy jest nie tylko niezwykle wąskie, lecz również wypełnione śluzem. Przez większość cyklu menstruacyjnego śluz ten jest niezwykle lepki i stanowi dla plemników przeszkodę praktycznie nie do pokonania. Wyłącznie podczas owulacji stężenie estrogenu w organizmie samicy sprawia, że śluz rozrzedza się. Dlatego w tym okresie plemniki mają większą szansę na przeniknięcie do macicy i dotarcie do komórki jajowej. Niemniej jednak perypetie, które spotykają je w tej podróży przez szyjkę macicy są owiane tajemnicą.

Plemniki potrafią przepłynąć ok. 5 mm w ciągu minuty. Dystans od waginy do komórki jajowej wynosi średnio 25 cm. Zatem, teoretycznie, potrzeba ok godziny by pierwsze plemniki dotarły do macicy. Jednak w praktyce niektórym z nich udaje się to już w kilka minut po kopulacji. Prawdopodobnie dzieje się to dzięki skurczom mięśni otaczających drogi rodne, następujących w trakcie orgazmu lub tuż po nim. Jednakże wyniki badań na królikach wykazały, że ci pionierzy przypłacają „podwiezienie” uszkodzeniami mechanicznymi, które uniemożliwiają przeniknięcie do komórki jajowej. Zatem nie jest jasne czy te komórki pełnią jakąś funkcję. Wyniki innych badań potwierdziły obecność żywych plemników w szyjce macicy w pięć dni po kopulacji. Natomiast to, czy są tam celowo przechowywane pozostaje niewyjaśnione. A zatem podróż plemników przez szyjkę macicy może trwać od kilku minut do kilku dni. Następnie część z nich dociera do macicy. Jej umięśnione ściany kurczą się rytmicznie, wspierając podróż tych plemników, którym do tej pory udało się przetrwać.

Jednak nie wszystkie z ocalałych plemników znajdą drogę do jajowodów, a tym bardziej nie wszystkie wybiorą właściwy – czyli ten, który zawiera wędrującą w stronę macicy komórkę jajową. Te, które znajdą się w jajowodzie, utkną w jego nabłonku na kolejne 24 godziny. Jedynie części z nich uda się uwolnić i dotrzeć w pobliże komórki jajowej. Liczne kontrowersje otaczają kwestię zdolności selekcyjnych tej największej komórki ciała. Niektóre wyniki badań wskazują na to, że wybiera ona plemniki na podstawie ich fizjologii lub struktury (np. Jaki chromosom zawiera plemnik – X czy Y?). Według innych jest obojętna na płeć kodowaną przez plemnik. Mimo to nie ma już wątpliwości, że podróż spermy przez drogi rodne zachodzi dzięki współpracy. Z jednej strony umożliwiają ją funkcjonalne właściwości plemników, a z drugiej – adaptacje zachodzące cyklicznie w układzie rozrodczym samicy i pozwalające na przemieszczenie tych komórek w kierunku komórki jajowej.

Co za dużo, to niezdrowo

Możemy spekulować nad przyczynami, które sprawiły, że drogi rodne samic stanowią raczej tor z przeszkodami niż wygodną autostradę. Pierwsze nasuwające się wyjaśnienie to selekcja naturalna – wszystkie zdeformowane fizycznie plemniki zostają wyeliminowane na drodze do komórki jajowej. Kolejne (niewykluczające poprzedniego) wyjaśnienie zakłada minimalizowanie ryzyka niebezpiecznego fenomenu – polispermii. Jest to zjawisko zapłodnienia komórki jajowej przez więcej niż jeden plemnik. Choć u ludzi zdarza się rzadko – tylko w przypadkach wyjątkowej nadwyżki plemników w ejakulacie – wśród ssaków jest najczęstszym błędem reprodukcyjnym. Jego konsekwencje nieodmiennie są tragiczne. W najczęstszym wypadku dwa plemniki połączą się z jedną komórką jajową. Wtedy powstanie embrion, który zamiast 46 chromosomów posiada ich 69. Jego istnienie jest zawsze krótkie i najczęściej kończy się poronieniem. Być może droga plemnika do komórki jajowej jest tak utrudniona właśnie po to, by ograniczać częstość tego zjawiska.

Polispermia jest również istotnym ryzykiem związanym z procedurami sztucznego zaplemnienia oraz zapłodnienia in vitro. W tym pierwszym przypadku sperma jest wstrzykiwana bezpośrednio do macicy (inseminacja wewnątrzmaciczna). Zatem plemniki omijają przejście przez szyjkę macicy, której śluz zatrzymuje wszystkie strukturalnie zdeformowane komórki. Dane kliniczne pokazują, że umieszczenie 20 milionów plemników w macicy wystarczy, by doszło do zapłodnienia. To mniej niż jedna dziesiąta zawartości przeciętnego ejakulatu! Liczba plemników jest także wyjątkowo istotna w przypadku zapłodnienia in vitro. W tej procedurze komórka jajowa jest umieszczona w probówce wypełnionej spermą. Oznacza to, że plemniki omijają wszystkie biologiczne przeszkody oddzielające waginę od jajowodu. Początkowo w zabiegach in vitro wykorzystywano duże ilości spermy z nadzieją na maksymalizację szans zapłodnienia, ignorując wszakże procesy naturalne. Rezultaty nie były imponujące. W praktyce okazało się bowiem, że kiedy liczba plemników przekroczyła 50 tysięcy, szanse zapłodnienia zaczęły spadać. Wreszcie odkryto, że najlepiej jeśli jest ich nie więcej niż 25 tysięcy. Zarówno sztuczne zaplemnienie, jak i procedura in vitro zwiększają ryzyko wystąpienia polispermii.

Kalendarzyk do lamusa?

Zajmijmy się kolejnym mitem dotyczącym reprodukcji, mianowicie przekonaniem, że sperma zostaje w organizmie kobiety co najwyżej kilka godzin po stosunku. Czy tak jest w rzeczywistości? Ma to kluczowe znaczenie szczególnie dla par stosujących w ramach antykoncepcji tzw. „kalendarzyk”. Ta metoda naturalnej antykoncepcji wciąż jest popularna w naszym społeczeństwie. Polega na śledzeniu przebiegu cyklu menstruacyjnego i abstynencji seksualnej w okresie okołoowulacyjnym. Wszystko byłoby w porządku gdyby nie to, że metoda ta opiera się na błędnym założeniu, jakoby plemniki mogły przetrwać w łonie najwyżej kilka godzin. Wspomnieliśmy powyżej, że w szyjce macicy znaleziono te komórki nawet w pięć dni po stosunku. Czy posiadają one zdolność zapłodnienia? Czy mogą zostać przechowane aż do owulacji? Istnieją ku temu przesłanki…

W marcu 1980 roku naukowcy z Tel Avivu przeprowadzili wyjątkowe badanie, które niestety po dziś dzień nie doczekało się replikacji. Wzięło w nim udział 25 odważnych kobiet. Z przyczyn medycznych musiały poddać się zabiegowi histerektomii – usunięcia macicy. Przed tą operacją zgodziły się one na sztuczną inseminację. Dzięki temu naukowcy mogli sprawdzić, jak długo plemniki mogą przeżyć w szyjce macicy, a konkretnie w jej bocznych kanałach zwanych „kryptami” (ang. crypts). Dodatkowo badacze zweryfikowali znaczenie jakości spermy (mierzonej ruchliwością plemników) – 18 badanych kobiet otrzymało inseminację spermą o wysokiej jakości, a siedem – o niskiej. Ponadto połowa z 18 kobiet otrzymała zastrzyk estrogenu, co symulowało przedowulacyjną fazę cyklu menstruacyjnego. Estrogen został  podany także pacjentkom zapłodnionym spermą o niskiej jakości. Pozostałe otrzymały zastrzyk progesteronu, czyli hormonu, którego stężenie wzrasta po owulacji.

Wyniki tego unikatowego eksperymentu były jednoznaczne. Przede wszystkim w kryptach zostały przechowane jedynie plemniki o wysokiej ruchliwości. Również środowisko hormonalne miało istotne znaczenie – gdy kobietom podano estrogen, znalazło się tam więcej tych komórek. Wszystkie były wciąż żywe, a więc potencjalnie zdolne do podróży w stronę jajowodu. Liczba przechowywanych plemników malała wraz z upływem czasu, lecz nawet po 48 godzinach wynosiła średnio 50 000 (w przypadku kobiet, które otrzymały zastrzyk estrogenu). Wniosek jest jasny. Szyjka macicy ma zdolność selekcji i przechowania plemników o wysokiej jakości, szczególnie w przedowulacyjnej fazie cyklu menstruacyjnego. Komórki te mogą być przechowane przynajmniej przez dwa dni. Zatem użytkownikom naturalnych metod antykoncepcji może przydać się uwzględnienie kilkudniowego marginesu błędu w swoich kalkulacjach.

Plemniki się nie starzeją?

Zweryfikujmy jeszcze jedno założenie dotyczące reprodukcji. Otóż wiemy, że wraz z wiekiem matki wzrasta ryzyko wystąpienia wad genetycznych potomstwa. Czy to samo dotyczy wieku ojców? W opinii publicznej wydaje się dominować przekonanie, że płodność mężczyzn nie podlega procesom starzenia. Jednakże pogląd ten stoi w sprzeczności z wynikami badań naukowych. W 2017 roku badacze z Uniwersytetu w Getyndze udowodnili, że im starszy jest ojciec, tym więcej nowych mutacji zawiera jego sperma, co negatywnie wpływa na sukces reprodukcyjny jego potomków. Zgodnie z ich analizą spadek jakości spermy zaczyna się po 45 roku życia. W tym samym czasie zespół z Islandii przeprowadził badanie porównujące akumulację mutacji związanych ze starzeniem się w komórkach płciowych mężczyzn i kobiet. Wyniki wskazały, że ich liczba wzrasta czterokrotnie szybciej w przypadku plemników niż komórek jajowych. Istnieją zatem przekonujące dowody na to, że wraz z wiekiem spada zdolność reprodukcyjna obu płci.

Ta obserwacja jest szczególnie ważna w czasach, gdy kobiety coraz później decydują się na pierwsze dziecko. Wzrasta również liczba przypadków bezpłodności. Dlatego obecnie kobiety coraz częściej decydują się na wysoce inwazyjny zabieg pobrania komórek jajowych w młodości, by móc skorzystać z nich później. Jednak jakość plemników również spada wraz wiekiem mężczyzny – i to szybciej niż jakość komórek jajowych. Dlatego mężczyźni również mogliby zamrażać próbki spermy w młodości, co zwiększyłoby ich szanse na zdrowe potomstwo w przyszłości, szczególnie jeśli zdecydują się na ojcostwo np. po czterdziestce. Jednak wydaje się, że obecnie niewielu panów się nad tym zastanawia. A szkoda, bo tak długo jak w opinii publicznej dominuje zafałszowany obraz reprodukcji, zmniejszenie problemów z płodnością będzie utrudnione.

Dlaczego warto obalać mity?

Zwiększenie świadomości społecznej w kwestiach reprodukcji umożliwi nie tylko poprawę leczenia niepłodności. Przede wszystkim przywróci kobietom ich poczucie sprawczości w tym procesie. Bez pomocy ich organizmu plemniki nigdy nie dotarłyby do komórki jajowej. Jednocześnie korekta średniowiecznych wyobrażeń stanowi wisienkę na torcie walki o równouprawnienie. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu to mężczyźni tworzyli naukę, możemy zatem zrozumieć, że w jej teoriach dominował męski punkt widzenia. Dziś postrzegamy pełny obraz rzeczywistości, w którym pierwiastek żeński i męski są jednakowo ważne w skutecznym przebiegu procesów naturalnych, co powinno mieć swoje odzwierciedlenie także w tematyce badań naukowych.

Kategorie: ~ PUBLICYSTYKA ~, Seks i relacje, Tajemnice ciała

natalia

Ukończyła magisterium z kognitywistyki Uniwersytetu Osnabrück. Pracowała w laboratoriach naukowych na uniwersytetach w Polsce, Australii i Niemczech. Obecnie popularyzuję wiedzę o mózgu. Najchętniej pisze o ciekawostkach dotyczących jego działania, alternatywnych sposobach terapii zaburzeń pracy umysłu oraz korzyściach płynących z medytacji. Pasjonuje ją praktyka jogi, podróże małe i duże, a także literatura fantastyczno-naukowa. Lubi być blisko natury. Kocha psy, koty i wszystkie inne muminki.

Literatura

Arslan Ruben C. et al. Older fathers' children have lower evolutionary fitness across four centuries and in four populations Proc. R. Soc. B. 2017
Cohen, J. Cross-overs, sperm redundancy and their close association. Heredity 1973
Dixson AF. Copulatory and Postcopulatory Sexual Selection in Primates. Folia Primatol (Basel) 2018
Ellington JE, Evenson DP, Wright RW Jr, et al. Higher-quality human sperm in a sample selectively attach to oviduct (fallopian tube) epithelial cells in vitro. Fertil Steril. 1999
nsler V, Glezerman M, Zeidel L, Bernstein D, Misgav N. Sperm storage in the human cervix: a quantitative study. Fertil Steril. 1980
Jónsson H et al. Parental influence on human germline de novo mutations in 1,548 trios from Iceland. Nature. 2017
Lawrence, Cera R., "Hartsoeker's Homunculus Sketch from Essai de Dioptrique". Embryo Project Encyclopedia 2008
Lawrence, Cera R., "Preformationism in the Enlightenment". Embryo Project Encyclopedia 2008
Martin, E. “The Egg and the Sperm: How Science Has Constructed a Romance Based on Stereotypical Male-Female Roles.” Signs, 1991
Slama, R. et al. Time to pregnancy and semen parameters: a cross-sectional study among fertile couples from four European cities, Human Reproduction, 2002
Steck, T. et al. Serial scintigraphic imaging for visualization of passive transport processes in the human Fallopian tube, Human Reproduction, 1991
Suarez, S.S., Pacey, A. A., Sperm transport in the female reproductive tract, Human Reproduction Update, 2006
van der Ven HH, Al-Hasani S, Diedrich K, Hamerich U, Lehmann F, Krebs D. Polyspermy in in vitro fertilization of human oocytes: frequency and possible causes. Ann N Y Acad Sci. 1985
Wang WH, Day BN, Wu GM. How does polyspermy happen in mammalian oocytes?. Microsc Res Tech. 2003
Zuccotti, M., et al. Experimental demonstration that mammalian oocytes are not selective towards X‐ or Y‐bearing sperm. Mol. Reprod. Dev., 2005

Skomentuj

Zalogowany jako natalia. Wylogować ?

Dodaj komentarz Dyskutuj na forum

Najnowsze artykuły z tej kategorii

~ PUBLICYSTYKA ~ 17 lutego 2021
~ PUBLICYSTYKA ~ 17 lutego 2021
Dodaj komentarz
Dołącz do listy oczekujących Prosimy o podanie adresu email, na który chcesz otrzymać wiadomość z powiadomieniem, gdy produkt wróci do sprzedaży w naszym sklepie. Wpisanie ilości, którą planujesz zamówić, pomoże nam zaplanować wielkość najbliższej dostawy.